Do kryształowej sali
powoli zaczęło schodzić się coraz więcej osób. Wśród nich była oczywiście
Eleonor, jako że ona była jedną z wybranek. Nie było nas wiele, zaledwie kilka dziewczyn
i to zaczynało być dla mnie podejrzane. Niemniej w ciszy poczekałam, aż dołączy
do nas rada. Czworo starszych, brodatych mężczyzn, ubranych w białe garnitury,
przekroczyło próg, kierując się w stronę krzeseł ustawionych w centralnym
punkcie sali. Chwile później pojawili się Archaniołowie, na czele z Michałem.
Rzucił w moją stronę przelotne spojrzenie, po czym dołączył do rady.
-Witam was drogie
Wybranki – odezwał się najstarszy z mężczyzn – Dziś, dołączyła do nas Scarlett.
-Witamy – powitał
mnie oficjalnie Michał.
-Długo
rozmyślaliśmy, kto powinien zostać twoim opiekunem i wybór padł właśnie na
Michała.
-Opiekunem? –
Spytałam zbita z tropy.
-Owszem, dziecko.
Każda Wybranka ma swojego anioła stróża... Bynajmniej nie są odzwierciedleniem
aniołów, które wy ludzie nazywacie stróżami.
-Ale, po co mi opiekun?
-Pewnie zastanawiasz
się, dlaczego twoja babka i matka nie odziedziczyły daru? – zaczął starzec.
-Tak, to też mnie
ciekawi – potwierdziłam.
-Widzisz, bo to ty
miałaś być tą, której się uda. Byłaś i jesteś wyjątkowa. Twoja babka i matka
były zbyt słabe, lecz ty z chwilą poczęcia emanowałaś mocą. Już wtedy
wiedzieliśmy, że ktoś równie silny musi być twoim opiekunem i właśnie Michał,
jest najsilniejszym z Archaniołów. – Wyjaśnił, zapewne, przewodniczący rady.
-Tylko Archaniołowie
są opiekunami?
-Nie, to był
wyjątek.
Czułam na sobie
wzrok innych dziewczyn i zaczynałam się denerwować, a to był dopiero początek.
-Dlatego, że jestem
rzekomo wyjątkowa? – Zaśmiałam się. – Przede mną też były wybranki i im też się
udało...
-W każdej z was
płynie anielska krew, ale twoja jest wręcz błękitna. – Oznajmił, unosząc
podbródek do góry.
Ta informacje ścięła
mnie z nóg. Nie miałam zielonego pojęcia czy się odezwać, a może od razu
wybuchnąć śmiechem. To było nieprawdopodobne, choć z drugiej strony ostatnio
moje życie było pasmem sprzeczności. Zamilkłam analizując słowa mężczyzny. Nie
bardzo rozumiałam jego paplaninę, docierało do mnie tylko to, że Michał jest
moim opiekunem, a cała reszta to jakiś bełkot – tak to teraz odbierałam.
Odchrząknęłam i zerknęłam kątem oka na Eleonor. Wbiła wzrok w dłonie, których
palce splotła. Była spięta i nie chciała patrzeć na radę. Wiedziała coś, czego
nie mogła, albo nie chciała mi zdradzić. Zaczęłam się zastanawiać, czego
jeszcze nie wiem o swoim życiu.
-Ze wszystkim możesz
zwracać się do Archanioła Michała. Pamiętaj, że teraz tu jest twój dom.
Kryształowy pałac to wyjątkowe miejsce. Eleonor, twoja praprababka, oprowadzi
cie po nim – odezwał się kolejny mężczyzna.
-Dziękuje – bąknęłam
cicho.
Pierwsza salę
opuściła rada, później wyszli Archaniołowie, a na końcu my – Wybranki. Szłam za
Eleonor rozmyślając o tych wszystkich opiekunach i krwi, kiedy blondynka
zatrzymała się raptownie i uśmiechnęła się pogodnie.
-Musze ci coś
pokazać, jestem pewna, że ci się to spodoba – powiedziała i chwyciła moją dłoń,
ciągnąc mnie za sobą.
Niemal biegłam za
baką, która pełna entuzjazmu powtarzała, że to wspaniałe miejsce. Nie
wiedziałam, co chce mi pokazać, ale owe miejsce znajdowało się stanowczo za
daleko jak na mnie. Byłam już zmęczona, co w zasadzie było niesprawiedliwe, w
końcu będąc martwą nie powinnam odczuwać zmęczenia, prawda? Dotarłyśmy w końcu do ogrodów, znajdujących
się na tyłach pałacu. Czegoż mogłam się spodziewać? Moim oczom ukazał się
przepiękny widok; niewielki wodospad otoczony licznymi ozdobnymi drzewami, na
których kwitły właśnie różowo-białe pąki kwiatów. Woda wypływająca z kamieni,
która w całej krasie przypominały górski potok dodatkowo potęgowała efekt.
Nieco dalej strumień wpływał do maleńkiego stawu, do którego podeszłyśmy, idąc
kamienistą ścieżką.
-Wow – powiedziałam
zachwycona.
-Nie to chciałam ci
pokazać – zaśmiała się Eleonor, po czym dodała, wskazując lazurową wodę –
Spójrz tam.
Kiedy się pochyliłam
na tafli wody pojawił się niewielki wir, który po kilku sekundach zniknął, a jego
miejsce zastąpił obraz. Zaniemówiłam, wpatrując się w sylwetkę mężczyzny, która
z każdą chwilą coraz bardziej przypominała mi Tylera. Czułam się tak, jakbym
oglądała film, ale tu głównym bohaterem nie był jakiś fikcyjny superbohater, a
Tyler. Dopiero teraz emocje, które tak bardzo starałam się ukryć, wybuchły, a z
moich oczy spłynęły łzy. Uklękłam, nie odrywając wzroku od wody. Widziałam jak
brunet wpatruje się w moje ciało, otoczony ludźmi, których nawet ja nie znałam.
Najwyraźniej mój pogrzeb był przerysowany, na dodatek ksiądz mówił i mówił, a
chłopak coraz bardziej się irytował. W końcu dotknął mojej dłoni, w tej samej
chwili poczułam chłód i dreszcz, dokładnie ten sam, który poczułam, dotykając
Tylera po raz pierwszy, jeszcze gdy był duchem. Zacisnął usta w wąską linie i
odszedł, mijając żałobników. Obraz zniknął, a ja znów wybuchłam płaczem...
-To zwierciadło.
Pokazuje wszystko to, co dzieje się tam – wskazała ziemię i dotknęła mojej ręki
– Poradzi sobie...
-Ja go kocham. –
szepnęłam – Nie chce tu być.
Eleonor nic nie
odpowiedziała, uciekła wzrokiem, a potem wyprostowała się.
-Wiesz coś –
powiedziałam.
-Nie mogę o tym
mówić.
-Ale coś wiesz,
powiedz mi wszystko. Dlaczego tu trafiłam, skoro to jeszcze nie mój czas?
-To nie jest zależne
od nas. Jest ktoś, kto to trzyma wszystkie dusze w swoich rękach. Mówiły na
niego Anioł Ciemności.
-I? Co mam zrobić,
żeby odzyskać duszę i wrócić? – Spytałam.
-Umarłaś wyraźnie
przedwcześnie, dlatego podejrzewamy, że twoja dusza jest cenna, zbyt cenna, aby
mógł ją od tak oddać. Od pewnego czasu, w niebie dochodzi do... Powiedzmy
buntów. Poszczególne osoby chcą zdeklasować radę. Anioł Ciemności zawsze łaknął
władzy i co lepsze kąski zostawiał dla siebie.
-Ja jestem takim
lepszym kąskiem? – Wykrztusiłam.
-Jednym z
nielicznych.
-Więc zginęłam, bo
ten cały... Anioł Ciemności chciał mojej duszy?
-To tylko
przypuszczenia. Michał zabronił o tym mówić. Jesteś zdeterminowana, a to może
źle się dla Ciebie skończyć. Jeśli twoja dusza zostanie naruszona trafisz do
piekła. Nie mogliśmy pozwolić na to, abyś pod wpływem impulsu popełniła jakiś
błąd. Jesteś zbyt cenna, nawet bez duszy, masz moc, której Anioł Ciemności
potrzebuje.
-To, co mam robić? –
Zakryłam twarz dłońmi i wzięłam głębszy wdech.
-Na razie czekać. W
pałacu jest ktoś, kto chętnie przyłączy się do Anioła, musimy wiedzieć, kto to
jest...
-Świetnie –
westchnęłam załamana. Ogrom informacji spadł na mnie w najmniej oczekiwanym
momencie. Nie wiedziałam, co myśleć i jak zareagować. Byłam po prostu oszołomiona
tym wszystkim. Jednego byłam pewna, musiałam dowiedzieć się wszystkiego o
Aniele Ciemności i zrobić wszystko, aby odzyskać swoją duszę. Pytanie, jak to
zrobić?
*
W ponurym,
pozbawionym odrobiny światła pomieszczeniu, pojawił się wysoki, dobrze zbudowany
mężczyzna. Wlepił wzrok w drobną brunetkę, która mu towarzyszyła od dłuższej
chwili. Oczekiwał od niej wyjaśnień, bądź sprawozdania – zwał jak zwał. Była
upadłą. Wyrzekła się daru, i to z jej powodu miasto, gdzie ówcześnie znajdowały
się wrota, przepadło, pochłonął je płomień, ból i śmierć. Nie mogła zaznać
spokoju, dlatego nie dołączyła do innych wybranek. Jej domem stało się piekło,
a jej dusza wciąż krzyczała błagając o litość. Tylko w jeden sposób mogła
przerwać te udręki. Musiała mu pomóc. Musiała zostać jego prawą ręką. Anioł
Ciemności doskonale wiedział, jak wpłynąć na ludzi, dlatego tym bardziej
liczył, że Scarlett niebawem do nich dołączy. Z jej siłą mogliby zawładnąć
niebem, czyśćcem, a może nawet ziemią?
-Co mówiła? – Zaczął szatyn.
-Nic, dopytywała
się, dlaczego dostała archanioła za ochroniarza. – powiedziała, wzruszając
ramionami.
-Mam nadzieje, że
nie będzie zbyt interesować się swoim losem. – odparł Anioł.
-Nie wygląda na
taką. Zacznie szukać odpowiedzi i prędzej czy później trafi do ciebie. Możesz
sobie z nią nie poradzić.
-Zamknij się, Clair.
– warknął – Jestem ponad to, co twój umysł jest w stanie ogarnąć.
-Jasne, doświadczam
tego każdego dnia. – westchnęła – Oddasz mi duszę?
-Nie podoba ci się
tu? – Zaśmiał się, po czym pokręcił w rozbawieniu głową – Nie licz, ż od tak
oddam ci coś tak cennego. Przecież wiesz, że dusze wybranek są mi bardzo
bliskie.
-W takim razie,
dlaczego nie obierasz ich wszystkim?
-Bo tylko nieliczne
są wystarczająco dobre – wyjaśnił.
Zacisnęła usta w
wąską linie i odwróciła się, odchodząc. Nigdy nie była aniołkiem, ba! Ma sporo
za uszami, a dla Anioła Ciemności robiła takie rzeczy, że jej dusza tak czy
siak powinna zostać w piekle. Jednak ona nie chciała takiego życia. Miała już
dość tej katorgi. Obiecała sobie, że prędzej czy później ucieknie, choćby miała
wylądować w czyśćcu pozbawiona człowieczeństwa. Może wtedy byłaby silniejsza? W
końcu nie zważałaby na emocje, które ograniczają ludzi.
Nie rozumiała, czego
tak naprawdę chce Anioł. Wciąż powtarzał, że dusze są dla niego ważne, ale
nigdy nie zdradził jej planów. O tym, że Stone ma w sobie znacznie więcej mocy
niż przeciętna wybranka, wiedział każdy i mogła tylko przypuszczać, że gdy Anioł
Ciemności zyska zaufanie Sky, zada jej ostateczny cios... Chyba, że wcześniej
dziewczyna odkryje, że zabijając Anioła, będzie mogła wrócić na ziemię,
ponieważ zginęła zdecydowanie przedwcześnie i część jej esencji życia wciąż tam
jest...
*
Klęczałam nad wodą,
wpatrując się w przewijające się obrazy. Eleonor zostawiła mnie samą, a ja
mogłam w ciszy, przyglądać się Tylerowi i Jeremyemu. Oboje byli tak...
Pozbawieni życia. Na ich ustach nie zagościł nawet cień uśmiechu. Każdą
czynność wykonywali automatycznie. Nie spotykali się z przyjaciółmi,
przesiadywali w domach. Tylko Jeremy, co jakiś czas wychodził na cmentarz, aby
zostawić pąk kwiatów na grobach rodziców i moim. Tyler od pogrzebu nie
rozmawiał ze swoją matką. Miał jej za złe, że olała mnie w takim momencie. Cóż,
nawet ja, a może zwłaszcza ja, po strażniczce oczekiwałam czegoś innego.
Usłyszałam cichy
szelest. Odwróciłam się i dostrzegłam anioła, którego aura była lazurowo
błękitna. Tak, wcale nie mają złotych aureoli i skrzydeł... No przynajmniej nie
takich widocznych na pierwszy rzut oka. Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie
dłoń. Chwyciłam ją i wstałam, a on ruszył przed siebie.
-Dokąd idziemy? –
Spytałam.
-Do jadalni,
oczekują cie – odparł.
Niebo było dla mnie
coraz to dziwniejsze. Prawdę mówiąc, nie wyobrażałam sobie, że nawet martwa
będę głodna, a jednak.
Kiedy w końcu
dotarliśmy na miejsce anioł pchnął przede mną drzwi i pozwolił wejść do środka.
Stół był syto zastawiony daniami ze wszystkich stron świata. Od chrabąszczy, –
które skutecznie zniechęciły mnie do jedzenia – po łososie i steki. Uznałam, że
sięgnę po sałatkę, ale wybiorę tę, która stała jak najdalej robali.
Usiadłam przy
Eleonor, która spojrzała na mnie z troską. Uśmiechnęłam się, chcąc zapewnić, że
wszystko gra, choć tak naprawdę wszystko się chrzaniło. Wzięłam głębszy wdech i
sięgnęłam po filiżankę kawy. Upiłam łyk, gdy usłyszałam przy uchu szept.
Drgnęłam wystraszona, zerkając zza ramie. Michał zaśmiał się cicho i mówił
dalej;
-Po kolacji przyjdź
do mnie. Musimy porozmawiać. Wiem, że mówiłaś z Eleonor, dlatego należą ci się
wyjaśnienia.
-Jak dla mnie możemy
już rozmawiać, te robaki nie są zbyt apetyczne – mruknęłam cicho, aby nikogo
nie urazić.
-Cierpliwości –
odsunął się i odszedł na swoje miejsce.
Cmoknęłam z
dezaprobatą i wbiłam widelec w zieleninę. Naprawdę nie chciałam czekać. Wolałam
mieć tą rozmowę za sobą i przynajmniej móc sobie zobrazować swoją sytuację, a
tak? Nie miałam pojęcia, co robić i gdzie jest moje miejsce. A najgorsze, że
nie czułam wsparcia z żadnej strony, bowiem każdy uważał, że powinnam się nie
wtrącać. Czekanie nie leży w mojej naturze, więc dlaczego oczekiwali, że tym
razem będzie inaczej?
*
Sporo
Wam wyjaśniłam w tym rozdziale.
Mam
nadzieje, że nie za dużo i jeszcze zdołam Was czymś zaskoczyć ;D
A jak
podoba Wam się ten cały pomysł z niebem, Aniołem Ciemności i duszami?
Ps:
wciąż mam zaległości u Was, ale w tym tygodniu pracuje na rano, więc na pewno
wieczorami przysiądę i wszystko nadrobię! Upomnijcie w środę, jeśli kogoś
pominę ;)