niedziela, 29 września 2013

Rozdział 2 - Anioł Ciemności.





Do kryształowej sali powoli zaczęło schodzić się coraz więcej osób. Wśród nich była oczywiście Eleonor, jako że ona była jedną z wybranek. Nie było nas wiele, zaledwie kilka dziewczyn i to zaczynało być dla mnie podejrzane. Niemniej w ciszy poczekałam, aż dołączy do nas rada. Czworo starszych, brodatych mężczyzn, ubranych w białe garnitury, przekroczyło próg, kierując się w stronę krzeseł ustawionych w centralnym punkcie sali. Chwile później pojawili się Archaniołowie, na czele z Michałem. Rzucił w moją stronę przelotne spojrzenie, po czym dołączył do rady.
-Witam was drogie Wybranki – odezwał się najstarszy z mężczyzn – Dziś, dołączyła do nas Scarlett.
-Witamy – powitał mnie oficjalnie Michał.
-Długo rozmyślaliśmy, kto powinien zostać twoim opiekunem i wybór padł właśnie na Michała.
-Opiekunem? – Spytałam zbita z tropy.
-Owszem, dziecko. Każda Wybranka ma swojego anioła stróża... Bynajmniej nie są odzwierciedleniem aniołów, które wy ludzie nazywacie stróżami.
-Ale, po co mi opiekun?
-Pewnie zastanawiasz się, dlaczego twoja babka i matka nie odziedziczyły daru? – zaczął starzec.
-Tak, to też mnie ciekawi – potwierdziłam.
-Widzisz, bo to ty miałaś być tą, której się uda. Byłaś i jesteś wyjątkowa. Twoja babka i matka były zbyt słabe, lecz ty z chwilą poczęcia emanowałaś mocą. Już wtedy wiedzieliśmy, że ktoś równie silny musi być twoim opiekunem i właśnie Michał, jest najsilniejszym z Archaniołów. – Wyjaśnił, zapewne, przewodniczący rady.
-Tylko Archaniołowie są opiekunami?
-Nie, to był wyjątek.
Czułam na sobie wzrok innych dziewczyn i zaczynałam się denerwować, a to był dopiero początek.
-Dlatego, że jestem rzekomo wyjątkowa? – Zaśmiałam się. – Przede mną też były wybranki i im też się udało...
-W każdej z was płynie anielska krew, ale twoja jest wręcz błękitna. – Oznajmił, unosząc podbródek do góry.
Ta informacje ścięła mnie z nóg. Nie miałam zielonego pojęcia czy się odezwać, a może od razu wybuchnąć śmiechem. To było nieprawdopodobne, choć z drugiej strony ostatnio moje życie było pasmem sprzeczności. Zamilkłam analizując słowa mężczyzny. Nie bardzo rozumiałam jego paplaninę, docierało do mnie tylko to, że Michał jest moim opiekunem, a cała reszta to jakiś bełkot – tak to teraz odbierałam. Odchrząknęłam i zerknęłam kątem oka na Eleonor. Wbiła wzrok w dłonie, których palce splotła. Była spięta i nie chciała patrzeć na radę. Wiedziała coś, czego nie mogła, albo nie chciała mi zdradzić. Zaczęłam się zastanawiać, czego jeszcze nie wiem o swoim życiu.
-Ze wszystkim możesz zwracać się do Archanioła Michała. Pamiętaj, że teraz tu jest twój dom. Kryształowy pałac to wyjątkowe miejsce. Eleonor, twoja praprababka, oprowadzi cie po nim – odezwał się kolejny mężczyzna.
-Dziękuje – bąknęłam cicho.
Pierwsza salę opuściła rada, później wyszli Archaniołowie, a na końcu my – Wybranki. Szłam za Eleonor rozmyślając o tych wszystkich opiekunach i krwi, kiedy blondynka zatrzymała się raptownie i uśmiechnęła się pogodnie.
-Musze ci coś pokazać, jestem pewna, że ci się to spodoba – powiedziała i chwyciła moją dłoń, ciągnąc mnie za sobą.
Niemal biegłam za baką, która pełna entuzjazmu powtarzała, że to wspaniałe miejsce. Nie wiedziałam, co chce mi pokazać, ale owe miejsce znajdowało się stanowczo za daleko jak na mnie. Byłam już zmęczona, co w zasadzie było niesprawiedliwe, w końcu będąc martwą nie powinnam odczuwać zmęczenia, prawda?  Dotarłyśmy w końcu do ogrodów, znajdujących się na tyłach pałacu. Czegoż mogłam się spodziewać? Moim oczom ukazał się przepiękny widok; niewielki wodospad otoczony licznymi ozdobnymi drzewami, na których kwitły właśnie różowo-białe pąki kwiatów. Woda wypływająca z kamieni, która w całej krasie przypominały górski potok dodatkowo potęgowała efekt. Nieco dalej strumień wpływał do maleńkiego stawu, do którego podeszłyśmy, idąc kamienistą ścieżką.
-Wow – powiedziałam zachwycona.
-Nie to chciałam ci pokazać – zaśmiała się Eleonor, po czym dodała, wskazując lazurową wodę – Spójrz tam.
Kiedy się pochyliłam na tafli wody pojawił się niewielki wir, który po kilku sekundach zniknął, a jego miejsce zastąpił obraz. Zaniemówiłam, wpatrując się w sylwetkę mężczyzny, która z każdą chwilą coraz bardziej przypominała mi Tylera. Czułam się tak, jakbym oglądała film, ale tu głównym bohaterem nie był jakiś fikcyjny superbohater, a Tyler. Dopiero teraz emocje, które tak bardzo starałam się ukryć, wybuchły, a z moich oczy spłynęły łzy. Uklękłam, nie odrywając wzroku od wody. Widziałam jak brunet wpatruje się w moje ciało, otoczony ludźmi, których nawet ja nie znałam. Najwyraźniej mój pogrzeb był przerysowany, na dodatek ksiądz mówił i mówił, a chłopak coraz bardziej się irytował. W końcu dotknął mojej dłoni, w tej samej chwili poczułam chłód i dreszcz, dokładnie ten sam, który poczułam, dotykając Tylera po raz pierwszy, jeszcze gdy był duchem. Zacisnął usta w wąską linie i odszedł, mijając żałobników. Obraz zniknął, a ja znów wybuchłam płaczem...
-To zwierciadło. Pokazuje wszystko to, co dzieje się tam – wskazała ziemię i dotknęła mojej ręki – Poradzi sobie...
-Ja go kocham. – szepnęłam – Nie chce tu być.
Eleonor nic nie odpowiedziała, uciekła wzrokiem, a potem wyprostowała się.
-Wiesz coś – powiedziałam.
-Nie mogę o tym mówić.
-Ale coś wiesz, powiedz mi wszystko. Dlaczego tu trafiłam, skoro to jeszcze nie mój czas?
-To nie jest zależne od nas. Jest ktoś, kto to trzyma wszystkie dusze w swoich rękach. Mówiły na niego Anioł Ciemności.
-I? Co mam zrobić, żeby odzyskać duszę i wrócić? – Spytałam.
-Umarłaś wyraźnie przedwcześnie, dlatego podejrzewamy, że twoja dusza jest cenna, zbyt cenna, aby mógł ją od tak oddać. Od pewnego czasu, w niebie dochodzi do... Powiedzmy buntów. Poszczególne osoby chcą zdeklasować radę. Anioł Ciemności zawsze łaknął władzy i co lepsze kąski zostawiał dla siebie.
-Ja jestem takim lepszym kąskiem? – Wykrztusiłam.
-Jednym z nielicznych.
-Więc zginęłam, bo ten cały... Anioł Ciemności chciał mojej duszy?
-To tylko przypuszczenia. Michał zabronił o tym mówić. Jesteś zdeterminowana, a to może źle się dla Ciebie skończyć. Jeśli twoja dusza zostanie naruszona trafisz do piekła. Nie mogliśmy pozwolić na to, abyś pod wpływem impulsu popełniła jakiś błąd. Jesteś zbyt cenna, nawet bez duszy, masz moc, której Anioł Ciemności potrzebuje.
-To, co mam robić? – Zakryłam twarz dłońmi i wzięłam głębszy wdech.
-Na razie czekać. W pałacu jest ktoś, kto chętnie przyłączy się do Anioła, musimy wiedzieć, kto to jest...
-Świetnie – westchnęłam załamana. Ogrom informacji spadł na mnie w najmniej oczekiwanym momencie. Nie wiedziałam, co myśleć i jak zareagować. Byłam po prostu oszołomiona tym wszystkim. Jednego byłam pewna, musiałam dowiedzieć się wszystkiego o Aniele Ciemności i zrobić wszystko, aby odzyskać swoją duszę. Pytanie, jak to zrobić?

*

W ponurym, pozbawionym odrobiny światła pomieszczeniu, pojawił się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Wlepił wzrok w drobną brunetkę, która mu towarzyszyła od dłuższej chwili. Oczekiwał od niej wyjaśnień, bądź sprawozdania – zwał jak zwał. Była upadłą. Wyrzekła się daru, i to z jej powodu miasto, gdzie ówcześnie znajdowały się wrota, przepadło, pochłonął je płomień, ból i śmierć. Nie mogła zaznać spokoju, dlatego nie dołączyła do innych wybranek. Jej domem stało się piekło, a jej dusza wciąż krzyczała błagając o litość. Tylko w jeden sposób mogła przerwać te udręki. Musiała mu pomóc. Musiała zostać jego prawą ręką. Anioł Ciemności doskonale wiedział, jak wpłynąć na ludzi, dlatego tym bardziej liczył, że Scarlett niebawem do nich dołączy. Z jej siłą mogliby zawładnąć niebem, czyśćcem, a może nawet ziemią?
 -Co mówiła? – Zaczął szatyn.
-Nic, dopytywała się, dlaczego dostała archanioła za ochroniarza. – powiedziała, wzruszając ramionami.
-Mam nadzieje, że nie będzie zbyt interesować się swoim losem. – odparł Anioł.
-Nie wygląda na taką. Zacznie szukać odpowiedzi i prędzej czy później trafi do ciebie. Możesz sobie z nią nie poradzić.
-Zamknij się, Clair. – warknął – Jestem ponad to, co twój umysł jest w stanie ogarnąć.
-Jasne, doświadczam tego każdego dnia. – westchnęła – Oddasz mi duszę?
-Nie podoba ci się tu? – Zaśmiał się, po czym pokręcił w rozbawieniu głową – Nie licz, ż od tak oddam ci coś tak cennego. Przecież wiesz, że dusze wybranek są mi bardzo bliskie.
-W takim razie, dlaczego nie obierasz ich wszystkim?
-Bo tylko nieliczne są wystarczająco dobre – wyjaśnił.
Zacisnęła usta w wąską linie i odwróciła się, odchodząc. Nigdy nie była aniołkiem, ba! Ma sporo za uszami, a dla Anioła Ciemności robiła takie rzeczy, że jej dusza tak czy siak powinna zostać w piekle. Jednak ona nie chciała takiego życia. Miała już dość tej katorgi. Obiecała sobie, że prędzej czy później ucieknie, choćby miała wylądować w czyśćcu pozbawiona człowieczeństwa. Może wtedy byłaby silniejsza? W końcu nie zważałaby na emocje, które ograniczają ludzi.
Nie rozumiała, czego tak naprawdę chce Anioł. Wciąż powtarzał, że dusze są dla niego ważne, ale nigdy nie zdradził jej planów. O tym, że Stone ma w sobie znacznie więcej mocy niż przeciętna wybranka, wiedział każdy i mogła tylko przypuszczać, że gdy Anioł Ciemności zyska zaufanie Sky, zada jej ostateczny cios... Chyba, że wcześniej dziewczyna odkryje, że zabijając Anioła, będzie mogła wrócić na ziemię, ponieważ zginęła zdecydowanie przedwcześnie i część jej esencji życia wciąż tam jest...

*

Klęczałam nad wodą, wpatrując się w przewijające się obrazy. Eleonor zostawiła mnie samą, a ja mogłam w ciszy, przyglądać się Tylerowi i Jeremyemu. Oboje byli tak... Pozbawieni życia. Na ich ustach nie zagościł nawet cień uśmiechu. Każdą czynność wykonywali automatycznie. Nie spotykali się z przyjaciółmi, przesiadywali w domach. Tylko Jeremy, co jakiś czas wychodził na cmentarz, aby zostawić pąk kwiatów na grobach rodziców i moim. Tyler od pogrzebu nie rozmawiał ze swoją matką. Miał jej za złe, że olała mnie w takim momencie. Cóż, nawet ja, a może zwłaszcza ja, po strażniczce oczekiwałam czegoś innego.
Usłyszałam cichy szelest. Odwróciłam się i dostrzegłam anioła, którego aura była lazurowo błękitna. Tak, wcale nie mają złotych aureoli i skrzydeł... No przynajmniej nie takich widocznych na pierwszy rzut oka. Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie dłoń. Chwyciłam ją i wstałam, a on ruszył przed siebie.
-Dokąd idziemy? – Spytałam.
-Do jadalni, oczekują cie – odparł.
Niebo było dla mnie coraz to dziwniejsze. Prawdę mówiąc, nie wyobrażałam sobie, że nawet martwa będę głodna, a jednak.
Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce anioł pchnął przede mną drzwi i pozwolił wejść do środka. Stół był syto zastawiony daniami ze wszystkich stron świata. Od chrabąszczy, – które skutecznie zniechęciły mnie do jedzenia – po łososie i steki. Uznałam, że sięgnę po sałatkę, ale wybiorę tę, która stała jak najdalej robali.
Usiadłam przy Eleonor, która spojrzała na mnie z troską. Uśmiechnęłam się, chcąc zapewnić, że wszystko gra, choć tak naprawdę wszystko się chrzaniło. Wzięłam głębszy wdech i sięgnęłam po filiżankę kawy. Upiłam łyk, gdy usłyszałam przy uchu szept. Drgnęłam wystraszona, zerkając zza ramie. Michał zaśmiał się cicho i mówił dalej;
-Po kolacji przyjdź do mnie. Musimy porozmawiać. Wiem, że mówiłaś z Eleonor, dlatego należą ci się wyjaśnienia.
-Jak dla mnie możemy już rozmawiać, te robaki nie są zbyt apetyczne – mruknęłam cicho, aby nikogo nie urazić.
-Cierpliwości – odsunął się i odszedł na swoje miejsce.
Cmoknęłam z dezaprobatą i wbiłam widelec w zieleninę. Naprawdę nie chciałam czekać. Wolałam mieć tą rozmowę za sobą i przynajmniej móc sobie zobrazować swoją sytuację, a tak? Nie miałam pojęcia, co robić i gdzie jest moje miejsce. A najgorsze, że nie czułam wsparcia z żadnej strony, bowiem każdy uważał, że powinnam się nie wtrącać. Czekanie nie leży w mojej naturze, więc dlaczego oczekiwali, że tym razem będzie inaczej?


*
Sporo Wam wyjaśniłam w tym rozdziale.
Mam nadzieje, że nie za dużo i jeszcze zdołam Was czymś zaskoczyć ;D
A jak podoba Wam się ten cały pomysł z niebem, Aniołem Ciemności i duszami?


Ps: wciąż mam zaległości u Was, ale w tym tygodniu pracuje na rano, więc na pewno wieczorami przysiądę i wszystko nadrobię! Upomnijcie w środę, jeśli kogoś pominę ;)