wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 14 - Ogień, powietrze.





W promieniach zachodzącego słońca, stare krypty były niezwykle urokliwe. Niektóre z nich zostały przeniesione z cmentarza, który niegdyś znajdował się w parku, inne ze względu na swój stan zostały zburzone. W jednym, specjalnie do tego celu stworzonym budynku, zachowano osobiste pamiątki z krypt, które się nie uchowały. Miałam nadzieje znaleźć tam sztylet. Liczyłam na to, że nikt się do niego nie dobrał, choć był przedmiotem bardzo drogocennym.
Czekając na Tylera traciłam pewność siebie. Zastanawiałam się jak wiele powinnam mu zdradzić. Raczej należałoby ominąć drobiazg o pocałunku z Trevorem. Wyobrażam sobie reakcję Tylera na wieść, że jego dziadek mnie pocałował. Hm... Tak, raczej pominę tą część opowieści. Lepiej przejść do konkretów.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 7 pm. Przestąpiłam z nogi na nogę i wlepiłam wzrok w bramę cmentarną. Udawałam ślepą na duchy, które przechadzały się między nagrobkami. Zapewne, gdybym zareagowała w jakikolwiek sposób, to nie mogłabym się od nich odczepić, a niestety teraz nie mogłam się nimi zająć. Westchnęłam cicho i znów zerknęłam w kierunku bramy. Tylor właśnie ją pchnął i zrobił krok. Rudowłosa dziewczyna stojąca na niewielkim nagrobku spojrzała na niego i uśmiechnęła się serdecznie.  Jednak chłopak jej nie widział, po prostu szedł w moją stronę.
-To dość dziwne miejsce na randkę, nie sądzisz? – Spytał z łobuzerskim uśmiechem, na co ja uniosłam zdziwiona brwi.
-Na następny raz bardziej się postaram – wypaliłam, a Ackles zaśmiał się z satysfakcją.
-Jesteśmy tu z jakiegoś konkretnego powodu?
-Szukamy sztyletu i chyba jest w tym miejscu – kiwnęłam głową w stronę niewielkiego budynku.
-Co miałby tu robić?
-To zabrzmi dziwnie, ale przez przypadek pokazała mi go Mary... W tysiąc osiemset sześćdziesiątym piątym.
-Że, co? – Po chwili gapienia się na mnie z głupawym wyrazem twarzy w końcu tyle zdołał z siebie wydusić.
Po wyjaśnieniu mu – oczywiście z grubsza – mojej wycieczki w przeszłość, Tyler nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Chyba nie do końca wierzył, że mówię prawdę. Wyglądał, jak gdyby zastanawiał się nad tym czy dzwonić już do psychiatryka, czy może chwilę poczekać. W końcu jednak odchrząknął i po prostu wszedł za mną do budynku.
-Był w naszej rodzinnej krypcie. Została zburzona, ale z tego, co wiem przedmioty, które znajdowały się w takich miejscach, zostały przeniesione tutaj.
-Po tylu latach wątpię, że go znajdziesz – podsumował.
-To coś w rodzaju... Muzeum, więc nic nie mogło stąd zniknąć – jęknęłam bez przekonania.
-Znalazłem stare zapiski matki. Gordon był jej bliskim przyjacielem, ale coś się między nimi zepsuło – odezwał się – wspominała coś o Mrocznych. Nie mam pojęcia, o co jej chodziło.
-Nie możesz spytać?
-Grzebałem w jej rzeczach.
-Jak namówiłeś mnie do włamania, nie miałeś z tym problemu.
-Ale teraz mam jej się przyznać?
-Nie ważne. Według ciebie Gordon ma coś wspólnego z tymi Mrocznymi? – Spytałam, przeczesując wzrokiem niewielkie pomieszczenie.
-Jak składam sobie w całość ich zachowanie na wspomnienie o nim, to tak.
-Nie ma go – przerwałam mu – Nie ma.
-Ktoś nas uprzedził.
-Ale, po co komuś sztylet? Czego jeszcze nie wiem o mojej... Misji – powiedziałam z przekąsem.
-Chętnie się tego dowiem razem z tobą.


Weszliśmy do domu Tylera. Jego matka siedziała na sofie i gapiła się w naszą dwójkę z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Dobrą chwile zajęło jej ogarnięcie się. W końcu sięgnęła po szklankę whisky i wypiła złoty trunek jednym łykiem. Zdziwiłam się i zerknęłam na chłopaka. Nie wiedział, co jest grane. Wzruszył ramionami i podszedł bliżej.
-Gordon ma księgę i sztylet – powiedziała.
-Wujek?
-On nie jest twoim wujem! To jeden z Mrocznych, chce tych wszystkich dusz! Chce je pochłonąć i zyskać nieśmiertelność! – Krzyczała rozhisteryzowana, a mi nogi się ugięły.
-Ale tylko ja potrafię przeczytać Księgę Umarłych – odezwałam się, jednak mój głos zdawał się być głuchym echem.
-Myślisz, że to jest dla niego jakaś przeszkoda? – Syknęła – Nie możemy do tego dopuścić. Wtedy nie zdołamy go powstrzymać. Duchy nas wszystkich zabiją, a miasto pochłonął.
Szczerze mówiąc, nie brzmiało to zbyt pocieszająco.
Usiadłam na sofie i wlepiłam spojrzenie w panią Ackles. Nie wiedziałam, co teraz robić. Jak zareagować, a przede wszystkim, jak mamy odebrać Gordonowi sztylet i księgę? Potrzebowałam ich. To te przedmioty miały mi pomóc. To dzięki nim miałam w końcu wrócić do normalnego życia. Nie mogłam pozwolić, aby jakiś typek mi w tym przeszkodził.
-Co możemy zrobić? – Powiedziałam.
-Musimy odebrać mu te cholerstwa, nie pozwolę znów wszystkiego schrzanić – odparła mierząc mnie wrogim spojrzeniem.
-To może przestaniesz pieprzyć i weźmiesz się do roboty, to ty jesteś strażniczką – warknął Tyler, na co ja kompletnie zgłupiałam. Pierwszy raz słyszałam, żeby się tak odezwał do matki. Należało jej się, ale mimo to, to była jego matka.
Nic nie odpowiedziała. Odwróciła wzrok i wzięła głęboki wdech.
-Nie podejrzewa, że wiem – odezwałam się po chwili ciszy – pójdę do niego...
-I, co mu powiesz? – Spytał z powątpieniem brunet.
-Wcisnę jakiś kit – wzruszyłam ramionami.
-Bez mocy możesz wciskać ile chcesz, a potem i tak skończyć razem ze swoimi kumplami z cmentarza – żachnęła się kobieta.
-Jakimi mocami? – Ściągnęłam brwi.
-Nie wiesz? – Zaśmiała się ponoru – to, że widzisz duchy to jedno, a fakt, że masz inne umiejętności to już zupełnie inna bajka.
-O, czym ty gadasz? Ja nie mam żadnych mocy.
-Bo jeszcze o tym nie wiesz. Każda Wybranka, oprócz widzenia zmarłych, potrafi panować nad ogniem i powietrzem...
-Dlaczego ogień i powietrze? – Spytał Tyler, który zdawał się puścić mimochodem całą resztę wypowiedzi swojej matki.
-Ogień jest powszechnie uznawany za żywioł piekła, powietrze zaś nieba. Wybranka jest pierwszą osobą, która decyduje, gdzie dusza powędruje. Wyczuwa jej serce i albo kieruje ją... powiedzmy wstępnie do piekła, albo do niebo. Pozostali, czyli ci, których los jest niepewny, wędrują do czyśćca.
Słuchałam tego z rozdziawionymi ustami. Nie miałam pojęcia czy mówi poważnie, czy kpi. Jednak wyraz jej twarzy przysparzał mnie o gęsią skórkę, więc przypuszczałam, że nie żartuje. A mimo to wciąż nie odkryłam żadnych umiejętności. Może jednak się pomylili? Może wcale nie jestem wybranką? Chciałabym, aby tak było.


~*~
Długości nie skomentuje, to się nazywa kryzys twórczy.
Taaa... Nie jest to majstersztyk, ale przynajmniej, co do mocy macie już jasność. Mam nadzieje, że nie wyszło tak źle jak myślę, a myślę, że wyszło nie źle, a fatalnie...
Chyba już się zamknę i po prostu poczekam na wasze krytyczne komentarze ;)

4 komentarze:

  1. Dla mnie ten rozdział był po prostu za krótki, chociaż z drugiej strony, gdyby był dłuższy pewnie nie dałabym rady go przeczytać przed obiadem ;p W każdym razie liczę, że kolejne będą dłuższe!
    Co do treści, było wiadome, że sztyletu nie uda im się tam znaleźć, ale dobrze że przynajmniej wiedzą, kto ma go i księgę. Pewnie Gordon tak łatwo nie odda tych przedmiotów, skoro dzięki nim może stać się nieśmiertelny, ale mam nadzieję, że znajdą jakiś sposób na 'odbicie' ich. Ciekawa sprawa z tymi mocami i ich związku z kierowaniem duszy do nieba i piekła - świetnie to sobie obmyśliłaś, jestem pełna podziwu! Ach i nawet szablon kojarzy się z niebem, jest bardzo dobrze dobrany do treści opowiadania :>
    Życzę mnóstwa weny i pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był, był... to najkrótszy rozdział jaki mogłam dodać, ale coś nie mogłam wpaść na pomysł co ma być dalej :/ A kolejne są dłuższe, są :D
      Wiedziałam, że musi mieć moc ognia - to jest nawiązanie do książki, którą wciąż pisze - a powietrze, no cóż jakoś pasowało mi do ogólnego pomysłu ;)
      Właśnie o to chodzi z szablonem :D chciałam jakoś nawiązać, mistrzostwo to nie jest, ale sie starałam ;)

      Usuń
  2. Fakt jest krótko, ale i tak miło się czytało. Cieszę się, że sprawa z Gordonem w końcu stała się jasna i po słowach matki, chłopak zaprzestanie pragnąć z nim kontaktu. Zdecydowanie nie skończyłoby się to najlepiej. Poza tym sztylet. Co prawda jasne było, że go tam nie będzie, ale mimo to i tak miałam nadzieje, że jednak go znajdą. Cóż jak widać była ona na darmo... Ogólnie mam wrażenie, że powoli zbliżamy się do kulminacyjnego punktu tego opowiadania i już nie mogę się go doczekać. Oj będzie się działo i zdecydowanie chciałabym to przeczytać!
    Poza tym są jeszcze te moce Sky. Jestem ciekawa, kiedy się one objawią, bo wbrew przekonaniom dziewczyny nie sądzę, aby się nagle okazało, że nie jest żadną wybranką. Swoją drogą wszystko zaczynało się całkiem niewinnie: ten wypadek, to że Scarlett może zobaczyć Tylera jako ducha i ich zamierzenia, aby chłopak wrócił do żywych, a teraz? Zapowiada się na "wojnę", której nie mogę przegapić :D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, powoli zbliżamy się do końca, choć sama jeszcze nie wiem jak to będzie wyglądać, tak samo jak nie wie, czy pojawi się kolejna część.
      No objawią i to niebawem ;)
      Dzięki, mam nadzieje, że nie zawiodę Twoich oczekiwań :D

      Usuń