W promieniach
zachodzącego słońca, stare krypty były niezwykle urokliwe. Niektóre z nich
zostały przeniesione z cmentarza, który niegdyś znajdował się w parku, inne ze
względu na swój stan zostały zburzone. W jednym, specjalnie do tego celu
stworzonym budynku, zachowano osobiste pamiątki z krypt, które się nie
uchowały. Miałam nadzieje znaleźć tam sztylet. Liczyłam na to, że nikt się do
niego nie dobrał, choć był przedmiotem bardzo drogocennym.
Czekając na Tylera
traciłam pewność siebie. Zastanawiałam się jak wiele powinnam mu zdradzić. Raczej
należałoby ominąć drobiazg o pocałunku z Trevorem. Wyobrażam sobie reakcję
Tylera na wieść, że jego dziadek mnie pocałował. Hm... Tak, raczej pominę tą
część opowieści. Lepiej przejść do konkretów.
Spojrzałam na
zegarek. Dochodziła 7 pm. Przestąpiłam z nogi na nogę i wlepiłam wzrok w bramę
cmentarną. Udawałam ślepą na duchy, które przechadzały się między nagrobkami.
Zapewne, gdybym zareagowała w jakikolwiek sposób, to nie mogłabym się od nich
odczepić, a niestety teraz nie mogłam się nimi zająć. Westchnęłam cicho i znów
zerknęłam w kierunku bramy. Tylor właśnie ją pchnął i zrobił krok. Rudowłosa
dziewczyna stojąca na niewielkim nagrobku spojrzała na niego i uśmiechnęła się
serdecznie. Jednak chłopak jej nie widział,
po prostu szedł w moją stronę.
-To dość dziwne
miejsce na randkę, nie sądzisz? – Spytał z łobuzerskim uśmiechem, na co ja
uniosłam zdziwiona brwi.
-Na następny raz
bardziej się postaram – wypaliłam, a Ackles zaśmiał się z satysfakcją.
-Jesteśmy tu z jakiegoś
konkretnego powodu?
-Szukamy sztyletu
i chyba jest w tym miejscu – kiwnęłam głową w stronę niewielkiego budynku.
-Co miałby tu
robić?
-To zabrzmi
dziwnie, ale przez przypadek pokazała mi go Mary... W tysiąc osiemset
sześćdziesiątym piątym.
-Że, co? – Po
chwili gapienia się na mnie z głupawym wyrazem twarzy w końcu tyle zdołał z
siebie wydusić.
Po wyjaśnieniu mu
– oczywiście z grubsza – mojej wycieczki w przeszłość, Tyler nie bardzo
wiedział, co powiedzieć. Chyba nie do końca wierzył, że mówię prawdę. Wyglądał,
jak gdyby zastanawiał się nad tym czy dzwonić już do psychiatryka, czy może
chwilę poczekać. W końcu jednak odchrząknął i po prostu wszedł za mną do
budynku.
-Był w naszej
rodzinnej krypcie. Została zburzona, ale z tego, co wiem przedmioty, które
znajdowały się w takich miejscach, zostały przeniesione tutaj.
-Po tylu latach
wątpię, że go znajdziesz – podsumował.
-To coś w
rodzaju... Muzeum, więc nic nie mogło stąd zniknąć – jęknęłam bez przekonania.
-Znalazłem stare
zapiski matki. Gordon był jej bliskim przyjacielem, ale coś się między nimi
zepsuło – odezwał się – wspominała coś o Mrocznych. Nie mam pojęcia, o co jej
chodziło.
-Nie możesz
spytać?
-Grzebałem w jej
rzeczach.
-Jak namówiłeś
mnie do włamania, nie miałeś z tym problemu.
-Ale teraz mam jej
się przyznać?
-Nie ważne. Według
ciebie Gordon ma coś wspólnego z tymi Mrocznymi? – Spytałam, przeczesując
wzrokiem niewielkie pomieszczenie.
-Jak składam sobie
w całość ich zachowanie na wspomnienie o nim, to tak.
-Nie ma go –
przerwałam mu – Nie ma.
-Ktoś nas
uprzedził.
-Ale, po co komuś
sztylet? Czego jeszcze nie wiem o mojej... Misji – powiedziałam z przekąsem.
-Chętnie się tego
dowiem razem z tobą.
Weszliśmy do domu
Tylera. Jego matka siedziała na sofie i gapiła się w naszą dwójkę z
nieodgadnionym wyrazem twarzy. Dobrą chwile zajęło jej ogarnięcie się. W końcu
sięgnęła po szklankę whisky i wypiła złoty trunek jednym łykiem. Zdziwiłam się
i zerknęłam na chłopaka. Nie wiedział, co jest grane. Wzruszył ramionami i
podszedł bliżej.
-Gordon ma księgę
i sztylet – powiedziała.
-Wujek?
-On nie jest twoim
wujem! To jeden z Mrocznych, chce tych wszystkich dusz! Chce je pochłonąć i
zyskać nieśmiertelność! – Krzyczała rozhisteryzowana, a mi nogi się ugięły.
-Ale tylko ja
potrafię przeczytać Księgę Umarłych – odezwałam się, jednak mój głos zdawał się
być głuchym echem.
-Myślisz, że to
jest dla niego jakaś przeszkoda? – Syknęła – Nie możemy do tego dopuścić. Wtedy
nie zdołamy go powstrzymać. Duchy nas wszystkich zabiją, a miasto pochłonął.
Szczerze mówiąc,
nie brzmiało to zbyt pocieszająco.
Usiadłam na sofie
i wlepiłam spojrzenie w panią Ackles. Nie wiedziałam, co teraz robić. Jak
zareagować, a przede wszystkim, jak mamy odebrać Gordonowi sztylet i księgę?
Potrzebowałam ich. To te przedmioty miały mi pomóc. To dzięki nim miałam w
końcu wrócić do normalnego życia. Nie mogłam pozwolić, aby jakiś typek mi w tym
przeszkodził.
-Co możemy zrobić?
– Powiedziałam.
-Musimy odebrać mu
te cholerstwa, nie pozwolę znów wszystkiego schrzanić – odparła mierząc mnie
wrogim spojrzeniem.
-To może
przestaniesz pieprzyć i weźmiesz się do roboty, to ty jesteś strażniczką –
warknął Tyler, na co ja kompletnie zgłupiałam. Pierwszy raz słyszałam, żeby się
tak odezwał do matki. Należało jej się, ale mimo to, to była jego matka.
Nic nie
odpowiedziała. Odwróciła wzrok i wzięła głęboki wdech.
-Nie podejrzewa,
że wiem – odezwałam się po chwili ciszy – pójdę do niego...
-I, co mu powiesz?
– Spytał z powątpieniem brunet.
-Wcisnę jakiś kit
– wzruszyłam ramionami.
-Bez mocy możesz
wciskać ile chcesz, a potem i tak skończyć razem ze swoimi kumplami z cmentarza
– żachnęła się kobieta.
-Jakimi mocami? –
Ściągnęłam brwi.
-Nie wiesz? –
Zaśmiała się ponoru – to, że widzisz duchy to jedno, a fakt, że masz inne
umiejętności to już zupełnie inna bajka.
-O, czym ty
gadasz? Ja nie mam żadnych mocy.
-Bo jeszcze o tym
nie wiesz. Każda Wybranka, oprócz widzenia zmarłych, potrafi panować nad ogniem
i powietrzem...
-Dlaczego ogień i
powietrze? – Spytał Tyler, który zdawał się puścić mimochodem całą resztę
wypowiedzi swojej matki.
-Ogień jest
powszechnie uznawany za żywioł piekła, powietrze zaś nieba. Wybranka jest
pierwszą osobą, która decyduje, gdzie dusza powędruje. Wyczuwa jej serce i albo
kieruje ją... powiedzmy wstępnie do piekła, albo do niebo. Pozostali, czyli ci,
których los jest niepewny, wędrują do czyśćca.
Słuchałam tego z
rozdziawionymi ustami. Nie miałam pojęcia czy mówi poważnie, czy kpi. Jednak
wyraz jej twarzy przysparzał mnie o gęsią skórkę, więc przypuszczałam, że nie
żartuje. A mimo to wciąż nie odkryłam żadnych umiejętności. Może jednak się
pomylili? Może wcale nie jestem wybranką? Chciałabym, aby tak było.
~*~
Długości
nie skomentuje, to się nazywa kryzys twórczy.
Taaa...
Nie jest to majstersztyk, ale przynajmniej, co do mocy macie już jasność. Mam
nadzieje, że nie wyszło tak źle jak myślę, a myślę, że wyszło nie źle, a
fatalnie...
Chyba
już się zamknę i po prostu poczekam na wasze krytyczne komentarze ;)
Dla mnie ten rozdział był po prostu za krótki, chociaż z drugiej strony, gdyby był dłuższy pewnie nie dałabym rady go przeczytać przed obiadem ;p W każdym razie liczę, że kolejne będą dłuższe!
OdpowiedzUsuńCo do treści, było wiadome, że sztyletu nie uda im się tam znaleźć, ale dobrze że przynajmniej wiedzą, kto ma go i księgę. Pewnie Gordon tak łatwo nie odda tych przedmiotów, skoro dzięki nim może stać się nieśmiertelny, ale mam nadzieję, że znajdą jakiś sposób na 'odbicie' ich. Ciekawa sprawa z tymi mocami i ich związku z kierowaniem duszy do nieba i piekła - świetnie to sobie obmyśliłaś, jestem pełna podziwu! Ach i nawet szablon kojarzy się z niebem, jest bardzo dobrze dobrany do treści opowiadania :>
Życzę mnóstwa weny i pozdrawiam serdecznie!
Był, był... to najkrótszy rozdział jaki mogłam dodać, ale coś nie mogłam wpaść na pomysł co ma być dalej :/ A kolejne są dłuższe, są :D
UsuńWiedziałam, że musi mieć moc ognia - to jest nawiązanie do książki, którą wciąż pisze - a powietrze, no cóż jakoś pasowało mi do ogólnego pomysłu ;)
Właśnie o to chodzi z szablonem :D chciałam jakoś nawiązać, mistrzostwo to nie jest, ale sie starałam ;)
Fakt jest krótko, ale i tak miło się czytało. Cieszę się, że sprawa z Gordonem w końcu stała się jasna i po słowach matki, chłopak zaprzestanie pragnąć z nim kontaktu. Zdecydowanie nie skończyłoby się to najlepiej. Poza tym sztylet. Co prawda jasne było, że go tam nie będzie, ale mimo to i tak miałam nadzieje, że jednak go znajdą. Cóż jak widać była ona na darmo... Ogólnie mam wrażenie, że powoli zbliżamy się do kulminacyjnego punktu tego opowiadania i już nie mogę się go doczekać. Oj będzie się działo i zdecydowanie chciałabym to przeczytać!
OdpowiedzUsuńPoza tym są jeszcze te moce Sky. Jestem ciekawa, kiedy się one objawią, bo wbrew przekonaniom dziewczyny nie sądzę, aby się nagle okazało, że nie jest żadną wybranką. Swoją drogą wszystko zaczynało się całkiem niewinnie: ten wypadek, to że Scarlett może zobaczyć Tylera jako ducha i ich zamierzenia, aby chłopak wrócił do żywych, a teraz? Zapowiada się na "wojnę", której nie mogę przegapić :D Pozdrawiam:)
Tak, powoli zbliżamy się do końca, choć sama jeszcze nie wiem jak to będzie wyglądać, tak samo jak nie wie, czy pojawi się kolejna część.
UsuńNo objawią i to niebawem ;)
Dzięki, mam nadzieje, że nie zawiodę Twoich oczekiwań :D