czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 6 - Wybranka.







Tej nocy nie mogłam zmrużyć oka. Pełnia księżyca sprawiała, że jasny blask wpadał do sali, okalając moją twarz. Cały czas myślałam o Tylerze i o tym, czy będzie pamiętał. Pragnęłam, aby tak było. Dlaczego? Powódki egoistyczne. Nie chciałam, dusić w sobie tego wszystkiego, co spotkało mnie w ciągu ostatnich tygodni. On by mnie zrozumiał. On... Miałam nadzieje, że zostałyby ze mną. Nie chciałam być teraz sama.

Nad ranem na korytarzu zapanowało zamieszanie. Chciałam wyjść, ale pielęgniarki oznajmiły, że lepiej będzie, jeśli wszyscy pozostaną w swoich salach. Zaniepokoił mnie jedynie fakt, że przez ułamek sekundy dostrzegłam panią Ackles, która biegnie korytarzem w kierunku sali Tylera. Kilkanaście minut później przyszła do mnie pielęgniarka. Sprawdziła wyniki moich badań i zapisała je na karcie pacjenta. Przyglądałam jej się uważnie, zastanawiając się, czy udzieli mi informacji o chłopaku. Nie mogłam sama tam pójść, więc postanowiłam zaryzykować;

-Co tam się dzieje? – Spytałam, podpierając się na łokciach.

-Jeden pacjent wybudził się ze śpiączki – odparła, zerkając na mnie znacząco.

Uśmiechnęłam się. Poczułam, jak gdyby olbrzymi głaz spadł mi z serca. Ulżyło mi, choć nadal nie wiedziałam, jak to wszystko teraz się potoczy. Najrozsądniej byłoby go po prostu przeprosić i zniknąć. Tak by jego życie wróciło do normy.

-Jak się czuje?

-Zaskakująco dobrze, jak na kogoś, kto otarł się o śmierć. – przyznała – A ty młoda damo zostaniesz dziś wypisana. Wyniki są w normie, nie widzimy powodów, dla których powinniśmy cie dłużej tu trzymać.

-Dziękuje – znów osunęłam się na poduszki.

Kobieta wyszła, a ja zostałam sama, wpatrując się w sufit, na którym pojawiały się zacieki. Jeśli Tyler miał wszystko zapomnieć, ja nie chciałam mu przypominać. Lepiej byłoby, gdyby żył jak przed wypadkiem i z tą myślą, postanowiłam opuścić szpital. Najprawdopodobniej wszystko wróci do normy... Przynajmniej w jego przypadku.

Po godzinie przyjechali po mnie rodzice. Byli zatroskani, ale też cieszyli się, że ich córeczka wraca do domu. Za to ja wciąż czułam żal do brata, który nie odwiedzał mnie i nawet nie przejął się moim zniknięciem ze szpitala. Wręcz nie mogłam uwierzyć, że człowiekowi może od tak, przestać na komuś zależeć. A najbardziej bolał mnie fakt, że nie tak dawno wspólnie spędzaliśmy większość czasu. Był odosobnieniem starszego brata, którego każda dziewczyna zawsze chciała mieć.

 Przechodząc obok sali Tylera rzuciłam okiem do środka. Nie było go tam, więc zapewne został przeniesiony na inny oddział. To dobrze. Było z nim lepiej. Jest to w pewnym stopniu pocieszające. Miałam też cichą nadzieje, że pani Ackles kiedyś mi wybaczy, i nie będzie rzucać piorunami na mój widok.





Minął tydzień. Przez cały ten czas próbowałam nauczyć się kontroli nad darem. Odwiedziłam nawet Mary Fay, w nadziei, że pomoże mi w ogarnięciu tego wszystkiego. Jednak jedyne co kobieta zrobiła, to podarowała mi dziwny medalion z kryształem, a w zasadzie kamieniem o barwie ciemnego szafiru. Był piękny, aczkolwiek nie wiedziałam, jaką on ma w tym wszystkim pełnić rolę. Wiedźma obiecała, że w końcu sama poznam sekret... Pytanie tylko, o jaki sekret jej chodziło? Do tej pory sądziłam, że moim jedynym sekretem jest klątwa - jak lubię to czasem nazywać - widzenia duchów. Co jeszcze mnie czeka?

Wróciłam nawet do szkoły i starałam się żyć jak przed wypadkiem. Ciągłe pytania znajomych, jak się czuje nie sprawiały, że było mi lepiej. Gdy leżałam w szpitalu nikt nie raczył zajrzeć. Każdy mnie olał, nawet najlepsza przyjaciółka, która była dla mnie jak siostra. Najwyraźniej powiedzenie, że przyjaciół poznaje się w biedzę, jest jak najbardziej trafne. Teraz czułam frustrację widząc tych wszystkich ludzi, którzy ze współczuciem spoglądali w moją stronę. Do diaska, ja żyje! Gorzej mają ci, którzy utkwili między światami.

Tego dnia po powrocie ze szkoły postanowiłam zajrzeć do Mary. Nawet nie zdołałam wejść na ganek. Jej dom otoczony był niespotykaną siłą, która spychała mnie, gdy stawiałam krok na pierwszy stopień. Mogłaby nieźle zarobić na systemach alarmowych, zapewne takich zabezpieczeń nie posiada nawet Biały Dom. Staruszka, co kilka dni znikała, mi powiedziała, że w ten czas uzupełnia swoje zbiory. Nawet nie chciałam wiedzieć, gdzie to robi, i co w owych zbiorach posiada. Uznawszy, że nie ma sensu czekać na zewnątrz aż się pojawi, wróciłam do domu.

Pchnęłam drzwi, a głosy dobywające się z salonu były coraz to głośniejsze. Weszłam do środka i zerknęłam do pokoju. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam Tylera siedzącego na sofie i rozmawiającego z moją matką. Zachowywali się, jak gdyby nigdy nic, a ja po prostu stałam i gapiłam się, nie mogąc nic z siebie wydusić.

-Sky – moja mama odezwała się i wtedy Tyler przeniósł wzrok na mnie.

Podszedł do mnie i przytulił. Tak po prostu. Jego ciało było ciepłe, wręcz paliło, a to miła odmiana, zwarzywszy na to, w jakim był stanie, gdy ostatnio się widzieliśmy. Tkwiliśmy tak dłuższą chwilę. Nie wiedziałam jak się zachować. Byłam nieco oszołomiona, na szczęście, jak tylko się odezwał, nieco ochłonęłam.

-Dziękuje Scarlett – szepnął mi do ucha i zrobił niewielki krok do tyłu, by móc mi się przyjrzeć.

-Ty pamiętasz? – Wydusiłam, czując jak policzki zaczynają mnie piec. To głupie i niedorzeczne, ale byłam szczęśliwa.

-Jasne, choć ostatnia część naszej przygody nie należała do najprzyjemniejszych – przyznał, krzywiąc się.

Moja mama odchrząknęła znacząco, zwracając na siebie naszą uwagę. No tak, nie byliśmy sami, a takie zachowanie względem kogoś, kto omal cie nie zabił jest, co najmniej zdumiewające.

-Ah... No tak, przepraszam – dodałam pospiesznie, uśmiechając się przepraszająco.

-Zostawię was – mama wyszła uradowana, jak gdyby to ona dostała od losu szanse, nie ja. Z drugiej strony, jaka to było szansa?

-Szybko cie wypisali – zauważyłam, siadając na sofie i pozwalając, aby chłopak do mnie dołączył.

-Mnie też to dziwi, ale czuje się świetnie. – Przyznał – Przypomniałem sobie coś.

-To znaczy?

-Jak leżałem w śpiączce, przyszedł do mnie wuj. Mówił coś, niezrozumiałego. Potem odszedł.

-Może... Chciał cie tylko odwiedzić? – Rzuciłam, choć nawet ja w to wątpiłam.

-Myślę, że to coś innego – spojrzał na mnie, jak gdyby szukał w moim spojrzeniu wyjaśnień.

-Nie wiem, o co ci chodzi – odparłam – Ja się z nim nie widziałam od chwili, gdy prosiliśmy o pomoc. Po za tym... Wybacz, ale on jest dziwny.

-Do tej pory uważałem, że rodzice nie chcą żebym się z nim widywał, bo on jest ekstrawagancki. Ma swój własny świat, którego oni nie rozumieli. Ale teraz zaczynam podejrzewać, że coś przede mną ukrywają. Mam prośbę – brzmiało to jak bełkot, ale musiałam przyznać, że Gordon do normalnych nie należał – pomożesz mi ten ostatni raz? Chce wiedzieć, o co chodzi.

-Tyler, nie zapędzaj się. – Dotknęłam jego ramienia – Za wiele czasu spędziłeś, jako duch...

-Nie szukam teorii spiskowych, gdyby tak było, pojechałbym do Roswell – mruknął. – Ale w porządku, poradzę sobie i bez ciebie.

-Dobra, dobra – uniosłam ręce w obronnym geście, nie chciałam żeby wpakował się w jakiś kanał – Pomogę ci. Ale jeśli nic nie znajdziemy, niczego się nie dowiemy, ty wracasz do normalnego życia.

-Trudno będzie tego dokonać. To tak jakby Superman chciał wrócić do życia Clarka Kenta, po ujawnieniu swojej osobowości.

Spojrzałam na niego z politowaniem. Na tylko tyle było mnie stać. Czasami kompletnie nie rozumiałam jego porównań.

-Okey, powiedzmy, że rozumiem – jęknęłam, – Co chcesz w ogóle znaleźć?

-Cokolwiek – wzruszył ramionami i uśmiechnął się łobuzersko.

-Świetnie, przez ciebie stocze się na dno.

-Gorzej chyba być nie może. A propos, udało ci się zapanować nad darem?

-A wyglądam, jak ktoś, komu się udało?

-Z podkrążonych oczu i bladej cery wnioskuje, że nie – odparł.

-Tego potrzebowałam, kubła zimnej wody, wylanego na głowę – westchnęłam poirytowana – Nie zapominaj, że twoja matka mnie nienawidzi, więc jeśli o nią chodzi, musisz poradzić sobie sam.

-Z nią problemu nie będzie, ale w przypadku o wujaszka ”Sama”, to już inna sprawa. Do zobaczenia wieczorem pod moim domem.

-Może jestem zajęta – skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej, ale Ackles najwyraźniej miał to gdzieś.

-Mam nadzieje, że widziałaś kilka filmów akcji. – Wyszczerzył się w głupawym uśmiechu.

-Co ty właściwie chcesz zrobić?

-Włamać się do biura matki.

-Czyś ty zdurniał! – Aż wstałam z wrażenia.

-Pomożesz mi?

-Chryste ja przy tobie źle skończę. – Pokręciłam z niedowierzaniem głową – Jak nas złapią, mamy ślad w kartotekach! To już będzie moja druga wpadka i na pewno na zawiasach się nie skończy!

-Spokojnie, wiem jak wyłączyć alarm, a rodzice dziś wyjechali – zaśmiał się.

Myślałam, że zrobię mu krzywdę. Wzięłam głęboki wdech i wydech, ale to nic nie pomagało, więc zaczęłam liczyć do dziesięciu. I tu skończyło się na niepowodzeniu. Naprawę polubiłam go, ale był tak cholernie irytujący!





Naprawdę, jak mogłam być tak głupia? Wszystko wskazywało na to, że moje problemy z prawem niczego mnie nie nauczyły. Jeśliby nas złapali, tym razem nie udałoby mi się wykręcić. Zamknęliby mnie i chyba tylko ja się tym przejmowałam. Miałabym przechlapane, a rodzice straciliby do mnie zaufanie. Mogłabym pożegnać się ze studiami, a moja i tak już zszargana reputacja, wyglądałaby jeszcze gorzej.

Księżyc nieśmiało wyłaniał się zza korony drzew, które rosły w pobliżu domu Tylera. Niebo usłane było tysiącem gwiazd, których blask był zdumiewająco jasny. To był ciepły wieczór, choć chłodne podmuchy wiatru rozwiewały moje włosy, które chcąc nie chcąc musiałam związać. W powietrzu unosił się zapach ogniska, które płonęło kilka domów dalej. Nerwowo przestępując z nogi na nogę, czekałam na zewnątrz. Tyler pojawił się po dziesięciu minutach z tryumfalnym uśmiechem. Podobała mu się ta szopka, ale za to ja, miałam coraz większe wątpliwości.  

-Wydaje mi się, że powinniśmy przestać – mruknęłam, wchodząc do posiadłości.

-Daj spokój, za pół godziny odwiozę cie do domu – zapewnił.

-Wiesz co? Wystarczy, że wszędzie widzę duchy, nie chce ich widywać w pręgowanych wdziankach – warknęłam.

-To było dobre – zaśmiał się.

-Nie ważne, tylko się pospiesz – poprosiłam.

Poprowadził mnie do pomieszczenia, przed którym znajdował się czytnik kodu. Wystukał kilka cyfr i potwierdził, a potem pchnął drzwi. Jeśli uzna siebie za najlepszego włamywacza w historii, wyśmieje go. Sądziłam, że zabezpieczenia będą bardziej... Niedostępne. W każdym razie, w środku miałam wrażenie, że znajduje się w gabinecie psychiatrycznym, a nie w biurze kobiety, która jest właścicielką antykwariatu. Kozetka, była najlepszym przykładem tego, jak osoba publiczna reaguje, gdy wyborcy zaczynają popierać przeciwników, i choć w tym przypadku chodziło o pana Acklesa, byłam pewna, że matka Tylera korzysta z pomocy specjalisty. Ściany ciemne, zdecydowanie za ciemne, biorąc pod uwagę, że meble i firany w oknach również nie wnosiły koloru. Nie mogłabym pracować w takim miejscu, ale teraz rozumiałam panią Ackles...

Tyler dopadł szuflady biurka i zaczął wywalać ich zawartość na podłogę. Ja podeszłam do sekretarzyka, gdzie kobieta poukładała książki. Były dość nietypowe. Każda posiadała dziwne symbole, które bynajmniej nie kojarzyły mi się z prawem. Było w nich coś magicznego i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że właśnie znalazłam to, czego szukaliśmy. Sięgnęłam po pierwszą z brzegu grubą księgę obitą w brązową skórę i przekartkowałam ją. Była mocno zakurzona, więc drobinki kurzu wzbiły się w powietrze, jak gdyby ktoś wysypał na nią drobny pył. Skrzywiłam się, jednak zbyt zaciekawiona tym, co jest w niej zawarte, postanowiłam bardziej zagłębić się w jej treści;

-Wybranka uratuje nasz świat. Złamie klątwę, która zniknie wśród gwiazd. – Nie brzmiało to dla mnie zbyt logicznie i jak na mój gust wyglądało to na pamiętnik, a mimo to czytałam dalej – Walczyć będzie za nas, gdy błękit nieba szkarłatem się pokryje. Darem swoim nas wybawi. Dusze nieszczęśników przejdą przez bramy...

-Co ty robisz? – Tyler podszedł do mnie, unosząc pytająco brew.

-Czytam, to coś – pomachałam mu przed nosem księgą.

-Księga Umarłych? Ty ją przeczytałaś? – Wykrztusił zdumiony, na co ja nie bardzo wiedziałam jak mam zareagować.

-Dlaczego miałabym tego nie zrobić? – Spytałam jedynie.

-A, bo ja wiem? Może, dlatego, że legenda mówi o tym, że jest napisana w języku umarłych, a zwykły śmiertelnik nie może jej przeczytać. Nawet nie widzi, że jest coś w niej napisane, dla niego to tylko okładka i puste, pożółkłe strony. – Odparł, gapiąc się na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. – To ty jesteś tą dziewczyną.

-Czy ty właśnie powiedziałeś mi, że jestem tą całą pokręconą wybranką?! Niby, czego!? Niby, co ja mam strzec!? Ja nie chce być odpowiedzialna za tych wszystkich... Umarłych – Upuściłam księgę i po prostu wybiegłam. Nie tego chciałam. Chciałam znów być zwykłą, szarą Scarlett Stone...





~*~

Kolejny rozdział.

Powiem wam w sekrecie, że ta historia coraz bardziej do mnie przemawia ;)






8 komentarzy:

  1. Tak szczerze powiedziawszy to nie tylko do ciebie ta historia coraz bardziej ta historia przemawia. Gdy ją zaczęłaś pisać byłam zdecydowanie zaintrygowana dalszymi losami bohaterów, fabułą którą przedstawiasz, a teraz? Czuję, że moje zaciekawienie przeradza się w ... no właśnie! Mam wrażenie, że ta opowieść mnie wchłania. Ja już chce więcej, szczególnie do dalszego czytania przekonuje mnie te kilka ostatnich akapitów. Według mnie zapowiada się coś niesamowitego. Lubię takie klimaty! :)
    Tak ogólnie rzecz biorąc cieszę się, że Tylerowi udało się wrócić do żywych i przy okazji nie zapomnieć o ostatnich przygodach, ale nie wiem, czy Sky jest do końca z tego szczęśliwa. Na początku na pewno z tego powodu przepełniała ją radość, ale po pomyśle włamania się do biura matki chłopaka i po tym, jak zakomunikował jej, że może być wybranką nie sądzę, by ta euforia przetrwała. Pisz szybko! Ja już chcę ciąg dalszy... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to czytać ;) Staram się, żeby każdy następny rozdział nieco więcej Wam wyjaśniał i mam nadzieje, że będzie coraz ciekawiej ;D
      Fakt, Sky była szczęśliwa, a teraz faktycznie euforia topnieje. A kolejne nowości nie sprawią, że poczuje się lepiej ;)

      Usuń
  2. Nie no, mam nadzieję, że on będzie pamiętał. Wręcz mu karzę pamiętać. Jak widać jest ona już cała i zdrowa. Ale to dopiero początek tego, co jej się na głowę zwali – przynajmniej tak czuje i myślę. Uuu tajemniczy medalion :D Ciekawe, czy oprócz widzenia duchów potrafi coś jeszcze, nie ma jak to pseudo kumple, którzy jak przyjdzie co do czego to mają cię w… no, właśnie. Jest :D Pamiętaaaaa on pamiętaaa :D Hehe lubię Tylera serio :D Świetnie czyta się ich rozmowy. Rozśmieszają choć mówią o poważnych sprawach. Najlepszy włamywacz w historii – nie dziwię się, bo sama zarechotałam pod nosem :D Czy jego matka macza palce w jakieś magii czy cuś? Bo ten jej gabinecik jest podejrzany. O no wow heh się porypało i pokręciło i jest mega ciekawie. Sky niedługo padnie na zawal lub trafi do wariatkowa jak będzie się dowiadywać kolejnych rewelacji i to w taki sposób. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i jednocześnie informuje, że na losy-lowcow pojawił się nowy rozdział. Pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dobrze czujesz i myślisz :)
      Noo pracuje nad tym dodatkiem do jej daru, ale nie wiem co mi z tego wyjdzie ;)
      O to chodzi, żeby nie było za sztywno czasem musi znaleźć się jakiś tekścik, a jak jest kąśliwy to już w ogóle rewelacja ;)
      Ha! no poczekaj, a się wszystkiego dowiesz :D w każdym razie mamuśka nie jest normalna ;)
      Fakt, ja bym pewnie wylądowała na oddziale zamkniętym, a to jeszcze nie koniec :D
      Dzięki za komentarz ;)

      Usuń
    2. Ah moja zawodna/niezawodna intuicja teraz znowu miała rację hehe :D Jestem ciekawa co ty tam jej wykombinujesz - jak na razie widzi duchy. Oj, musi a w ich wykonaniu superancko się to czyta. Dobra, już dobra - poczekam :P No właśnie było widać, że do normalnych to ona nie należy. Ciekawe co w tej kwestii ma do powiedzenia Tyler.

      Usuń
    3. Jak na razie widzi duchy, nadal będzie je widzieć, ale co jeszcze się stanie to nawet ja tego nie wiem haha
      No ale normalna normalna też nie jest... jakkolwiek dziwnie to brzmi :D

      Usuń
  3. Okej, miałam wpaść tutaj jutro, ale kosztem obejrzenia odcinka House'a jestem teraz : ) Na wstępie napiszę, że chętnie nadrobiłabym sobie poprzednie rozdziały, żeby bardziej połapać się w akcji, ale czcionka w nich jest dość mała, stąd moja prośba: mogłabyś ją chociaż o ciutkę powiększyć? Z góry dziękuję.
    Scarlett ma dość niesamowity dar i aż nie wiem czy bardziej jej współczuję, czy wręcz zazdroszczę czegoś tak innego. Chociaż takie widywanie duchów może być uciążliwe. Rozbawił mnie tekst o widywaniu duchów w pręgowatych wdziankach. Świetnie, że wplatasz do historii szczyptę humoru, bardzo lubię takie wstawki :) Poza tym bardzo spodobał mi się tekst "To tak jakby Superman chciał wrócić do życia Clarka Kenta, po ujawnieniu swojej osobowości." Lubię wyszukiwać takie smaczki w postaci ciekawych cytatów, a widzę, że u Ciebie będę mieć ich pod dostatkiem.
    Końcówka niepokojąca, a zarazem intrygująca. Ciekawe co konkretnie wiąże się z byciem wybranką i czy rzeczywiście Sky nią jest. Chyba tak, skoro potrafiła przeczytać tę książkę, ale może na świecie jest ktoś jeszcze, kto to by potrafił i to on jest Wybrańcem?
    Poza tym muszę Ci serdecznie podziękować za miły komentarz i cieszę się, że mogę Cię zmotywować, chociaż absolutnie nie masz powodu, żeby mieć kompleksy (i teraz to ja to piszę z pełną świadomością :D). Czasem coś zgrzyta z przecinkami, ale interpunkcja to akurat problem prawie każdego, a przecież nie zaburza rytmu czytania, poza tym Twój tekst sam w sobie jest znakomicie napisany.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak czcionka mała, bo po przeniesieniu z onetu już nie zmieniałam (ale postaram się coś zrobić, tylko uprzedzam, że wtedy mogą się akapity przesunąć i dziwnie to będzie wyglądać)
      Fakt, z jeden strony taki dar jest fascynujący, ale gdybym miała na każdym kroku widzieć duchy, to pewnie bym zwariowała.
      Dzięki ;) Staram się, chociaż z tym humorem to różnie bywa :D
      Mam kilka rozdziałów z zapasem, ale nawet ja wszystkiego nie wiem (zdarza mi się wpaść na pomysł w trakcie pisania), ale na pewno następne części więcej Wam wyjaśnią :) A na następne rozdziały u mnie zapraszam jutro ;)
      Jest tyle świetnych autorek dzięki którym naprawdę chce pisać jeszcze lepiej, niestety większość gdzieś zniknęła, zawiesiła blogi, dlatego ja się ogromnie ciesze, że teraz będę miała możliwość czytania Twojego opowiadania :D I bardzo Ci dziękuje za każde miłe słowo :)

      Usuń