piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 7 - Zbawienie.





Trzasnęłam drzwiami i opadłam na łóżko. Łzy spływamy po moich policzkach, a ja w żaden sposób nie mogłam ich zatrzymać. Byłam kompletnie rozbita. Nie chciałam i nie potrafiłam przyjąć tego wszystkiego do wiadomości. Ile razy mam powtarzać, że chce wrócić do dawnego życia? Czy tak trudno to zrozumieć? Myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, ale to?! Wybranka? Jak ktoś może być tak głupim i powierzać mi życie innych ludzi? To niedorzeczne.
Gapiłam się w obraz pudrowych róż, które wisiały na przeciwnej ścianie mojego pokoju. Liczyłam płatki kwiatów, próbując się uspokoić, choć i tak nie wychodziło mi to za dobrze. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, które nieco wyrwało mnie z rozmyślań. Podciągnęłam nogi pod brodę i otarłam łzy wierzchem dłoni. Chwile później do pokoju wszedł Jeremy.
Przez moment wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał, ale końcem końców podszedł bliżej i usiadł na brzegu mojego łóżka. Przyglądał mi się uważnie, a ja zaczynałam czuć się niekomfortowo. Dawno nie byliśmy tak blisko siebie, a po moich ostatnich przeżycia kompletnie się od siebie odsunęliśmy. Nie wiedziałam, o co mu może chodzić.
-Przepraszam – usłyszałam, co zbiło mnie z pantałyku.
-Ale, za co? – Bąknęłam nadal ochrypniętym głosem.
-Ten twój wypadek... – Zaczął, kładąc się obok i wbijając wzrok w sufit. Na pewno nie chciał teraz patrzeć na mnie – to moja wina. Miałem mieć cie na oku, ale wolałem pójść z Jess.
-To ja prowadziłam i tylko z mojej winy Tyler zapadł w śpiączkę – nie chciałam żeby czuł się winny, w końcu ja nie widziałam jego udziału w tym, co się stało.
-Wiecznie powtarzałem, że będę cie pilnował i zawsze tak było. Nie wiem, co wstąpiło we mnie tamtego wieczora. Chyba i ja przeholowałem z alkoholem. I przepraszam, ze cie nie odwiedzałem, po prostu nie mogłem widzieć cie w takim stanie. Mięczak ze mnie – zaśmiał się ponuro.
Dobrą chwile zabrało mi ogarnięcie jego słów. Kiedy w końcu wszystko do mnie dotarło, uśmiechnęłam się odrobinę i przytuliłam go. Brakowało mi brata i nie ważne, co nim kierowało wtedy, teraz był ze mną. Jer pogładził mnie po włosach i znów usiadł, wpatrując się we mnie świdrującym wzrokiem. Wiedziałam, o co zapyta, ale nie miałam pojęcia, co mam mu odpowiedzieć. Przełknęłam ślinę i odwróciłam wzrok.
-Co się stało? – Spytał w końcu.
-Nic ważnego – odparłam, bawiąc się obrączką Tylera, którą cały czas zapominam oddać.
-Ty i Tyler Ackles?
Nie przepadał za Tylerem - z resztą jak większość chłopaków z drużyny. Dlaczego? Bo Ty odszedł od nich i postanowił wyjechać. Kiedy podjął taką decyzję, był najlepszym rozgrywającym i poniekąd przez niego, zawalili mistrzostwa.
-Nie... Nie wiem – ściągnęłam brwi i oblizałam spierzchnięte wargi.
-Pokłóciliście się? – Wciąż nalegał. Czasami był tak uciążliwy!
-Nie, to nie jego wina. Ja po prostu... Wszystko się zmieniło, rozumiesz? Już nigdy nie będę dawną Scarlett i to mnie przeraża.
-To oczywiste, po takich przeżyciach, trudno jest wrócić do dawnego życia – uśmiechnął się pocieszająco. Nic nie rozumiał. Ale to może i lepiej? Wątpię, aby zrozumiał cokolwiek z mojego bełkotu.
-Tak, masz racje – odparłam.
-Jutro pojedziemy razem, dobranoc – wyszedł, a ja westchnęłam ciężko i opadłam na poduszki, zamykając powieki...

~*~

Siedział na czarnej, skórzanej sofie, trzymając w dłoni kieliszek whisky. Miał gdzieś to, że niedawno otarł się o śmierć. Miał gdzieś to, że wciąż nie czuje się na siłach. Martwił się o Scarlett, choć nie chciał tego pokazać. Nie był typem faceta, który okazuje swoje uczucia. Tyler, tłumił w sobie wszystkie emocje. Trudno było do niego dotrzeć, zawsze grał twardziela. Często nawet bywał w tym irytujący.
Księga Umarłych jest jedną z dwóch części Ksiąg, które Wybranka musi posiadać, aby móc zbawić dusze. Wiedział o tym, dlatego zależało mu na poznaniu prawdy. Prawdy o legendzie. Dotąd sądził, że to bujda na resorach. Że jego matka po prostu fascynuje się tym, bo jest to coś niesamowitego. Ludzi zawsze pociąga to, co jest nieprawdopodobne – był pewien, że tak jest i tym razem. Teraz jednak, gdy Scarlett odczytała część Księgi, zaczął podejrzewać, że rodzice ukrywają coś przed nim i nie zamierzał słuchać ich wymówek.
-Tyler? – Do salonu weszła matka wraz z ojcem. Stanęli w progu i przyjrzeli się synowi, który w dalszym ciągu po prostu popijał alkohol.
-Scarlett potrafi przeczytać twoja bajkę – powiedział w końcu.
-Pokazałeś jej Księgę? – Spytała zdumiona, na co chłopak, jedynie kiwnął potakująco głową – Jest Wybranką. To prawda.
-Prawda? – Ściągnął brwi i zaciekawiony przekrzywił głowę, niczym labrador.
-Nie jestem tym zachwycona, ale teraz przynajmniej wiemy, że legenda jest prawdziwa – zwróciła się do męża.
-W jej rodzinie to nic nadzwyczajnego – zauważył, odkładając kluczyki do swojego volvo na stolik.
-Tak, ale tylko jej udało się to przeczytać. Nie podoba mi się fakt, że najpierw omal nie zabiła naszego syna, jednak muszę przyznać, że może dzięki tej dziewczynie uda nam się przeprowadzić dusze...
-Możesz wyjaśnić mi, o czym ty mówisz? – Tyler przerwał jej, podchodząc bliżej i oczekując wyjaśnień.
-Czekali na nią od wieków, miałam im pomóc w odnalezieniu jej. Jestem strażniczką tych ksiąg. – Odparła, zadzierając nieco głowę. Wyglądała przy tym tak, jak gdyby chciała ukazać swoją wyższość. Najwyraźniej jego rodzina posiada bardzo wiele sekretów, o których do tej pory niemiał pojęcia.
-Ta dziewucha musi teraz robić to, co jej każe. Ah, i Tyler, proszę nie spotykaj się z nią. – Rzuciła żakiet na sofę i zdjęła szpilki. – Po za tym, podziwiam cie, że potrafisz z nią rozmawiać. Przez nią byłeś na skraju... Dobrze, że lekarze byli kompetentni.
-Dla twojej wiadomości pomogła mojej duszy wrócić do ciała. To nie było cudowne wyzdrowienie. Powinnaś jej podziękować, chyba, że masz to w dupie. Co nie byłoby niczym nadzwyczajnym. Po za tym, coś kiepska z ciebie strażniczka, skoro nie masz drugiej księgi.
-Byłeś duchem? – Wydusiła z siebie, lecz szybko się opamiętała i dodała - Kto wam pomógł? Nie mogliście sami na to wpaść.
-Gordon.
-Byliście u niego! – Nie wiedział jak się zachować. Matka pierwszy raz zareagowała w ten sposób. 
-Dobra, powiesz mi w końcu, o co chodzi!?
-Kazałam ci trzymać się od niego z daleka! – Krzyknęła spanikowana - Czego on chce? Nie robił tego bezinteresownie – Szatynka odwróciła się w stronę męża, który podszedł do niej i położył dłoń na jej ramieniu. Kobieta wzięła kilka wdechów.
-O, czym ty mówisz?! – Brunet nie dawał za wygraną. To posunęło się już stanowczo za daleko, i musiał w końcu odkryć sekret nie tylko swoich rodziców, ale też Gordona.
-To skomplikowane Tyler – odezwał się spokojnie ojciec.
-To może mi wyjaśnisz? Wyjechałem, bo nie potrafiliśmy się dogadać. Teraz chyba najwyższy czas, żebyście mi wszystko wyjaśnili – zażądał.
-Myślę, ze to może być dla ciebie dość szokujące...

~*~

Zasnęłam zaskakująco szybko. Nic mi się nie przyśniło, zapewne byłam zbyt wymęczona psychicznie, abym mogła się zrelaksować. Zaś nad ranem obudził mnie niewyobrażalny ból głowy, który od chwili wypadku zdarzał się niemal każdego dnia. Odruchowo sięgnęłam po leki, przepisane dla mnie przez doktora Morgana. Połknęłam dwie tabletki i zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Cztery wiadomości od Tylera;
„Sky, wszystko gra?”
„Spokojnie, nie panikuj, musimy to przemyśleć”
„Scarlett, gdzie jesteś?”
„Do jasnej cholery odezwij się!”
Uniosłam brwi i otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, jednak z mojego gardła wydobyło się głośne westchnięcie. Nie chciałam się z nim widzieć. Musiałam przemyśleć i przetrawić fakt, że jestem skazana na szaleństwo. Głupi błąd, który każe mi za siebie płacić. Rewelacyjnie.
Zwlekłam się z łóżka i wykonałam wszystkie poranne czynności. Rozczesałam jasne włosy i spięłam je klamrą. Trzymając w dłoni aplikator do pudru, przez chwilę wpatrywałam się w swoje odbicie. Moja cera była zdumiewająco blada. Błękitne oczy podkrążone, a złote pasma straciły blask. Stres i nerwy odbiły się na mnie ze zdwojoną siłą. Byłam jedynie cieniem tej dziewczyna, którą niegdyś byłam. Tak wiele się zmieniło w ostatnim czasie, że nawet zapomniałam o marzeniach, które zawsze były dla mnie bardzo ważne. Człowiek marzy, by kiedyś móc te marzenia spełnić. Ja odnosiłam wrażenie, że już nie jest mi nic dane. Dar wypełni całe moje życie.
Zeszłam do kuchni, wypiłam zimną kawę i sięgnęłam po skórzaną kurtkę. Wsunęłam na nogi botki i rzuciłam okiem na matkę, która zaciekawiona przyglądała mi się uważnie. Według niej wszystko wracało do normy, choć poprzedni wieczór dawał wiele do myślenia. Mama była dobrą kobietą, jednak czasami odnosiłam wrażenie, że widzi tylko to, co chce dostrzec. Wszystko inne puszcza mimochodem. Może się myliłam... ale właśnie tak uważałam.
Usłyszałam klakson. Jeremy czekał już na mnie na zewnątrz. W tym całym cyrku jest jeden plus. Znów zbliżyłam się do brata. Wiedząc, że jest przy mnie czułam się pewniej. Wybiegłam na zewnątrz, trzaskając drzwiami i ku mojemu zdziwieniu to nie samochód Jeremy’ego zastałam, a Tylera. Siedział w czarnym audi i spokojnie czekał aż do niego podejdę.
Wywróciłam teatralnie oczami i westchnęłam. Jeśli poszłabym pieszo spóźniłabym się, zaś cholerny bus odjechał kilka minut temu. Byłam skazana na Acklesa, choć nie chciałam go widzieć - przynajmniej nie dziś. Wślizgnęłam się na miejsce pasażera i zapięłam pas. Wbiłam wzrok w jezdnie, nawet nie zerkając na chłopaka. Brunet jednak wlepiał we mnie brązowe tęczówki, jak gdyby oczekiwał jakiś wyjaśnień z mojej strony.
-Powiedziałem Jeremy’emu, że dziś ja cie odwiozę – odezwał się.
-Na następny raz uprzedź mnie – warknęłam, nie spuszczając wzroku z drogi.
-Zrobiłbym to, gdybyś odbierała – odparł.
-Nie chciałam z nikim rozmawiać.
-Z nikim, czyli głównie ze mną. – Zaśmiał się – Słuchaj, powinnaś porozmawiać z moją matką.
-Chyba się przesłyszałam. Powiedziałeś, z twoją matką? – Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, jednak chłopak w żaden sposób tego nie skomentował.
-Po szkole wpadnę po ciebie, potem zabiorę cie do mnie.
-Czy ja tu mam coś do powiedzenia? Chyba się zapędziłeś – mruknęłam pod nosem.
-Sky, kiedy wyszłaś dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy, ale będzie lepiej, jeśli mama sama ci to powie.
Ton jego głosu był dziwnie bezbarwny. Nie sprawiło to, że poczułam się lepiej. Odniosłam wrażenie, że to jeszcze nie wszystko. Nie chciałam dowiedzieć się kolejnych dziwnych rzeczy o mnie i moim darze. Sama zdecyduje, czy chce zostać Wybranką. To będzie moja decyzja, nie jakiejś głupiej książki. Pani Ackles nie ma nic do powiedzenia...

~*~
Jak widać zaczynają się zmiany w życiu Scarlett.
Ten rozdział podoba mi się. Opisy są mniej więcej zrównoważone z dialogami. No i tu po raz kolejny fragment w 3 os. mam nadzieje, że wyszedł ok. ;)

4 komentarze:

  1. Kolejny świetny rozdział! Z każdym kolejnym jestem coraz bardziej zainteresowana tą historią. W końcu o wybrankach nie czyta się na co dzień, a nawet jeśli to nie o takich, która mają pomagać przeprowadzać duszę na drugą stronę. W gruncie rzeczy to trochę kojarzy mi się to z "zaklinaczką duchów", którą jakoś ostatnio zaczęłam regularnie oglądać na tvn7, ale nie o tym powinnam ci teraz pisać.
    Zastanawiające jest to, co powiedziała Tylerowi jego matka. Ogólnie wszystko jakoś zaczyna się coraz bardziej rozwijać i jestem ciekawa, co z tego wyniknie. W końcu chłopak zabierze dziś Sky do swojego domu i zapewne wyjaśnisz przez to parę bardzo interesujących faktów. Ja tam czekam na to z niecierpliwością. Poza tym zastanawia mnie ten Gordon. Naprawdę jego pomoc nie była bezinteresowna? Coś mi tu zaczyna śmierdzieć, ale chyba nie pozostaje mi nic innego jak czekanie na wyjaśnienia. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) No i masz racje, już wspominałam, że "zaklinaczka" jest poniekąd inspiracją (jeden z odcinków mówiąc dokładniej) chociaż teraz kolejne rozdziały (przynajmniej mi się tak wydaje) przypominają raczej Pamiętniki Wampirów, jeśli chodzi o klimat i intrygę, która gdzieś tam już kiełkuje.
      Zanim trafi do domu Tylera czeka ją jeszcze jedna nie za ciekawa przygoda ;)

      Usuń
  2. Wiesz z czym kojarzy mi się to opowiadanie? Z dobrym materiałem na scenariusz serialu the CW. Stworzyłaś tutaj klimat, który przypomina mi waśnie Supernatural czy Pamiętniki wampirów :)
    A zmiany brzmią naprawdę intrygująco, chociaż to zdystansowanie Tylera jest nieco dziwne. Ciekawe, czego dowiedział się od swojej matki? W ogóle jego matka wydała mi się taką oziębłą kobietą, z którą nie chciałabym mieć zbyt wiele do czynienia. I jakoś nie wydaje mi się najodpowiedniejszą osobą do bycia strażniczką, czy nawet do kontaktowania się z Wybranką, skoro najwyraźniej ma do niej osobiste uprzedzenia i poprosiła syna, aby się z nią nie spotykał.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, dzięki wielkie! To dla mnie olbrzymi komplement, bo stacja CW ma rewelacyjne seriale :D Chociaż inspiracją był jeden z odcinków Zaklinaczki Duchów (ale też nie powiem, zaczęłam oglądać Once Upon A Time i przez ten serial miałam sporo weny na następne rozdziały tego opowiadania) przyznam szczerze, że faktycznie jeśli chodzi o klimat to chce, aby przypominał SPN i PW, oba seriale fascynują i mają w sobie to coś :D
      Oj matka Tylera też ma swoje tajemnice, które niebawem wyjdą na wierzch. Ale fakt, ja też bym nie chciała mieć z nią nic do czynienia.
      Dziękuje ślicznie za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń